Autor Wiadomość
Gosia
PostWysłany: Nie 18:47, 02 Wrz 2007    Temat postu:

No właśnie widać z jakim szacunkiem <:
Ag
PostWysłany: Pon 15:12, 09 Lip 2007    Temat postu: Ekhem...

Hmm nie bardzo się do tego przyłożyłaś. I jeszcze śmiesz używać nicku mojej kochanej Lil T.T *____* Bierz się dziewczyno lepiej za coś innego, to ci nie wychodzi.

Z wyrazami szacunku, A. M.
Manul
PostWysłany: Pią 19:12, 06 Kwi 2007    Temat postu:

Tylko szkoda, że nie napisałaś gdzie są dalsze części. Jestem spragniona nastoletnich fantazji dotyczących Snape'a.
Lilith Snape
PostWysłany: Czw 21:12, 06 Lip 2006    Temat postu:

Tak?! Naprawdę..?
Chciałam, żeby to dalej tutaj było, ale usunełam ten cały offtop...
Herbata
PostWysłany: Czw 21:10, 06 Lip 2006    Temat postu:

Gdzieś to czytałam...
Lilith Snape
PostWysłany: Czw 16:36, 06 Lip 2006    Temat postu: Rozdział pierwszy ff by Herbata

Szesnastoletni chłopak szedł szybkim krokiem po korytarzu. Jego włosy, sięgające do ramion i przetłuszczone i omiatały książkę, w której zaczytany był chłopak. Nagle zza rogu korytarza wyszło trzech chłopaków, każdy w złoto-czerwonych szalikach i naszywce z lwem na piersi. Czarnowłosy chłopak szybko wyciągnął różdżkę z kieszeni i wycelował w najbliżej stojącego Gryfona.
-Ty patrz jaki chojrak! – zażartował jeden z nich, uśmiechając się głupio. – Przecież Smark wie ,że regulamin zabrania rzucania zaklęć na korytarzu. Prefekt łamiący regulamin? A to Ci widok.
Chłopak nazwany „Smarkiem” naprawdę nazywał się Severus Snape i powiem bez ogródek ,że najpopularniejszą osobą w szkole to one nie był. Oczywiście przyjaźnił się z ważnymi osobami ,ale te osoby miał raczej kiepską reputację wśród nauczycieli, bo pociągała ich Czarna Magia.
-Spadaj Potter! – warknął Snape w stronę kruczoczarnego Gryfona
-Na życzenie! Impedimento - krzyknął Potter, ale zaklęcie, które miało trafić w Snape’a, odbiło się od srebrnej zbroi stojącej obok i poleciało w stronę pulchnego chłopca, który momentalnie upadł na zimną posadzkę.
Snape zaśmiał się ironicznie i zanim jakikolwiek z Gryfonów odwrócił się w jego stronę, pobiegł w stronę gabinetu Dyrektora.
-Cytrynowe dropsy. Karaluchowy blok... Kurde otwieraj się głupi posągu! – krzyczał Snape, uderzając ręką w chimerę – Zębate frysbi – chimera odsunęła się ,ukazując schody wiodące do gabinetu Dumbledore’a.
Severus zapukał cicho w drewniane drzwi i nie czekając na odpowiedz, wszedł do środka.
-Witam ,panie Snape – powiedział dyrektor bardzo wyraźnie. – Cieszę się ,że wpadłeś. Dropsa? – spytał, podsuwając chłopakowi zielone opakowanie z cytrynowymi dropsami.
„Znowu te beznadziejne dropsy mugoli, nie nawidze ich” – pomyślał Snape, kręcąc przecząco głową.
-Widzisz jest pewna sprawa do omówienia – zaczął Dumbledore znad swoich okularów połówek – Nie podoba mi się to co się dzieje w szkole. Rośnie zainteresowanie Czarną Magią, a w dzisiejszych czasach może to oznaczać tylko jedno. Powstają nowi poplecznicy Voldemorta.
Na dźwięk tego imienia Snape przestał się interesować swoimi paznokciami i spojrzał w stronę Dumbledore’a.
-Ale co ja mam z tym wspólnego, panie profesorze? – spytał Snape z przejęciem w głosie.
-Chciałbym tylko żebyś uważał z kim się zadajesz. Szkoda by było stracić taką osobę jak ty. – Dumbledore uśmiechnął się lekko i wyciągnął znowu zielone opakowanie – Może jednak?

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group